Pączki pistacjowe

Pączki pistacjowe zaczynamy od przygotowania kremu pistacjowego (będziemy nim nadziewać usmażone pączki). Pracę nad nim najlepiej rozłożyć sobie na 2 dni (lub zacząć rano, a skończyć wieczorem), ponieważ musi dobrze chłodzić się w lodówce. Dokładnie opisany przepis na krem znajdziesz tutaj – klik >>.

Krem pistacjowy

Śmietankę kremówkę (300 ml) wlewamy do małego rondelka. Podgrzewamy na małym ogniu. Gdy zaczną się pojawiać pierwsze bąbelki to zdejmujemy z ognia. Do rondelka od razu wrzucamy drobno posiekaną białą czekoladę (200 g), mieszamy. Dodajemy także pastę pistacjową (2 lekko czubate łyżki) i ponownie mieszamy.

Jeśli pasta nie będzie chciała się ładnie połączyć ze śmietanką to masę wystarczy przez chwilkę zblendować. Gdy całkiem ostygnie to wierzch owijamy folią i wkładamy do lodówki na 6 godzin, choć ja zazwyczaj wkładam na całą noc.

Następnego dnia kończymy robić krem jak już będziecie mieć usmażone, przestudzone pączki.

Masę z rondelka przekładamy do miski. Dodajemy zimne mascarpone (250 g) i miksujemy przez chwilę do powstania stabilnego, sztywnego kremu.

Krem pistacjowy wkładamy do lodówki na czas smażenia pączków.

Pączki pistacjowe przygotowałam na bazie mojego sprawdzonego, babcinego przepisu na pączki, który jest na blogu od kilku lat i cieszy się sporą popularnością.

Rozczyn:

Do miseczki kruszymy świeże drożdże (20 g, lub 10 g suszonych), a także dodajemy cukier (2 płaskie łyżki), mleko w temp. pokojowej (ok. 50 ml) oraz mąkę (1 nieco czubata łyżka). Mieszamy i odstawiamy na 15 minut do wyrośnięcia.

Ciasto na pączki wyrabiałam w robocie planetarnym. Żółtka (3 szt. z dużych jajek), jajko (1 sztuka), cukier biały (60 g) oraz cukier z prawdziwą wanilią (1 łyżka) miksujemy na wysokich obrotach miksera.

Przykrywamy ściereczką i odstawiamy na około godzinę do wyrośnięcia. Wyciągamy je z miski i wykładamy na blat lekko podsypany mąką. Lekko wyrabiamy. Ciasto powinno być gładkie, leciutkie.  

Każdy kawałek ciasta “kulamy”, aby uformować z niej równą kulkę. 

Na patelni rozgrzewamy olej – powinien mieć 175°C – tutaj niezbędny będzie termometr cukierniczy, bez niego nie jest tak łatwo stworzyć idealne pączki, szczególnie jeśli nie ma się wprawy w ich smażeniu. Jednak jeśli nie macie termometru, to rozgrzewamy olej. Następnie stawiamy na średnim gazie i kładę mały kawałek ciasta. Jeśli ślicznie się podnosi po około 3 sekundach i tworzy się jasna obręcz to jest wtedy super, jakby nagle ciemniały bardzo szybko to temperatura za wysoka i w środku będą surowe. Jeżeli ciasto nie będzie się podnosić na wierzch oleju tylko będzie leżało długo na dnie tzn., że olej jest zbyt zimny.

Smażymy z obu stron na złoty kolor – ja smażyłam po 2,5 minuty z każdej strony.

Polewa pistacjowa

Śmietankę kremówkę (80 ml) podgrzewamy w małym rondelku. Zdejmujemy z ognia i wsypujemy drobno posiekaną białą czekoladę (100 g). Mieszamy do powstania jednolitej polewy.

Dodajemy pastę pistacjową (1 łyżka).  

Wierzch dekorujemy polewą pistacjową. Opcjonalnie posypujemy odrobiną liofilizowanych malin oraz odrobiną posiekanych pistacji.

Pączki pistacjowe gotowe! Jestem pewna, że posmakują Ci od pierwszego kęsa.

Jeśli masz ochotę to wypróbuj także klasyczne, babcine pączki z marmoladą lub pączki z budyniem waniliowym.