Zobacz również:
Skoro tyle osób preferuje włoską kuchnię i naprawdę coraz więcej takich knajpek powstaje w całej Polsce, to dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o mojej ostatniej wizycie w nowej restauracji, znajdującej się w samym sercu Krakowa. Nie ma co kłamać, że włoskich restauracji jest na rynku mało. Wręcz przeciwnie, dlatego gdy otwiera się nowy lokal ważne jest jego wejście “do gry”, aby klienci, którzy pierwszy raz weszli i skosztowali menu do niego wracali i polecali to miejsce znajomym.
Boccanera jest to nowe, wyjątkowe miejsce na kulinarnej mapie Krakowa. Ta włoska restauracja została otworzona ok. 4 miesięcy temu. Znajduje się na rynku – ul. Św. Tomasza (przy Floriańskiej). Lokal stanowi świetną bazę docelową na randkę, rodzinny obiad czy spotkanie ze znajomymi. Jedzenie, klimatyczne wnętrze oraz sympatyczna, kompetentna obsługa – to w głównej mierze wpływa na ogólny odbiór wizyty w danej restauracji. Jak któryś element zawiedzie to całość pada w kiepskim świetle. Jednak w tym przypadku wszystko było na swoim miejscu! Ceny również ok. Może nie jest to najtańsza restauracja, lecz na każdy “portfel” osób, które chcą smacznie zjeść prawdziwe włoskie jedzenie.
Wystrój
Muszę przyznać, że wystrój jest zbliżony do jednej z moich ulubionych włoskich restauracji Fiorentina (recenzja tu). Lubię ten styl, ciemniejsze pomieszczenia z mnóstwem lamp, świeczek, gdzie gra świateł robi po prostu swoją robotę sprawiając, że pomieszczenie jest bardzo klimatyczne. Lokal jest spory, dzięki czemu pomieści dużo gości, a tych naprawdę nie brakuje mimo tego, że lokal jest stosunkowo nowy. Bardzo lubię podglądać kucharzy, więc takie otwarte kuchnie z widocznym piecem jak dla mnie są strzałem w dziesiątkę.
Jedzenie i obsługa
Niektóre potrawy były naprawdę fenomenalne i chętnie do nich powrócę podczas kolejnej wizyty. Całe szczęście, że miałam dwa dodatkowe żołądki do pomocy, więc zamówiliśmy różne propozycje z włoskiego menu. Mimo sporego ruchu na sali to dania przychodziły na stół stosunkowo szybko, a obsługiwała nas sympatyczna kelnerka. Obsługa była fajnie podzielona pomiędzy stolikami, widać, że nie są to osoby pierwsze lepsze, lecz dokładnie było widać, że wiedzą co robią.
Menu jakie wypróbowaliśmy:
- Zupa dnia – krem z topinamburu (15 zł) – jak dla mnie mistrzostwo świata! Kremowa, idealnie doprawiona, gorąco polecam. Brakowało mi tu jakiejś grzanki, bagietki czy coś w tym stylu;
- focaccia al rosmarino z rozmarynem, czosnkiem, oregano i oliwą (14 zł) – świetna przystawka podawana na cienkim cieście;
- pizza Parma (sos pomidorowy, mozzarella, szynka prosciutto, crudo,rucola, Grana Padano) (33zł) – cienkie ciasto, chrupiące brzegi i wysoka jakość składników; pizza na wysokim poziomie; chętnie na nią wrócę przy następnej okazji;
- Kluseczki ziemniaczane ze szpinakiem z orzechami laskowymi w sosie serowym (24 zł) – zdecydowanie mój faworyt, dla którego chętnie odwiedzę ponownie tą restaurację; usunęłabym jedynie orzechy, ponieważ moim zdaniem troszkę psują całe danie;
- lazania al ragu wołowo-wieprzowa (27 zł) – jedna z najlepszych lazanii jakie kiedykolwiek jadłam; stosunek ceny/wielkości bardzo korzystny;
- Calzone Cotto (sos pomidorowy, mozzarella, ricotta, bazylia, szynka cotto, pieczarki, Grana Padano) (28 zł) – porcja spora, idealne ciasto, fajnie nadziane calzone, jednak troszkę mało wyraziste;
- Pierś z kaczki w sosie figowym z pieczoną gruszką oraz gnocchi ziemniaczanymi (44 zł) – tutaj się spodziewałam większego wow czytając opis dania. Ogólnie smakowało ok, jednak stosunek wielkości potrawy/ceny był kiepski.
Komentarze